***
Na żadnej lekcji nie potrafiłam się skoncentrować. Nie mogłam myśleć o niczym innym, poza wyjazdem. Z jednej strony byłam niesamowicie uradowana, a z drugiej nieco przerażona. A co, jeżeli Damon faktycznie nam przeszkodzi? Nie boję się o siebie, gdyż wiem, że nie zrobiłby mi krzywdy. Bałam się raczej co może zrobić Stefanowi lub ludziom, mieszkającym w okolicy.
Starałam się skupić na tym, co mówił nauczyciel, ale przypomniałam sobie o jednej zasadniczej kwestii…
A co, jeżeli znów wrócę do „normalnego” świata? Czy będę w stanie pożegnać się choćby na chwilę z tym, co mnie tu spotyka?
Odpowiedź była oczywista – nie ma takiej opcji. Mimo, że tęskniłam za bliskimi, nie potrafiłam myśleć o życiu innym, od tego, życia w Mystic Falls.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Zauważyłam tylko, że jako jedyna siedzę jeszcze w klasie. Historia była jedynym przedmiotem, na który ani Bonnie, ani Stefan nie uczęszczali.
Moją uwagę przykuł wzrok nauczyciela, przeszywający mnie dogłębnie. Przeszukałam wszystkie zakamarki mojej pamięci, by przypomnieć sobie jego nazwisko. No tak, Jones. Zachary Jones był dość wysokim dwudziestodziewięciolatkiem, o jasnych włosach w ciągłym nieładzie. Zawsze sprawiał wrażenie roztargnionego. To taki typ osoby, która pomoże zawsze i wszędzie, bez względu na okoliczności. Nie zachowywał się jak nauczyciel, raczej jak dobry znajomy.
- Eleno, czy coś jest nie tak? – zaskoczył mnie swoim pytaniem. –Ostatnio jesteś taka… mało rozmowna. Wyglądasz na zmartwioną.
-To nic takiego – zapewniłam go. Nie była to szczera odpowiedź. Całym sercem obawiałam się powrotu do tamtego życia. – Jestem chyba zmęczona…
- Hmmm… możliwe. Ale gdyby coś było nie tak, możemy o tym porozmawiać - zaproponował.
-Oczywiście. Dziękuję – odpowiedziałam krótko, wygięłam usta w wyrazie półuśmiechu, po czym pospiesznie opuściłam salę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz