Nie! Nie powinnam była w ten sposób o nim myśleć. On był tym ZŁYM wampirem. Przecież kochasz Stefana – skarciłam się w myślach.
Kiedy znów na niego spojrzałam, dziwnie na mnie patrzył.
- Nic ci nie jest moja droga? – powiedział swoim aksamitnym głosem.
- Yyyy… Zależy co masz na myśli, Damonie – odparłam pospiesznie.
- Nie ważne. Słyszałem, że wybieracie się do babci tej małej wróżbitki…
- Ma na imię Bonnie.
- No tak, Bonnie – odpowiedział obojętnie. – Słyszałem, że jedziecie do babki Bonnie. Hmmm… Wampiry mają dobrą pamięć Eleno. Nie pamiętam, abyś mnie zaprosiła – powiedział, po czym zwinnym skokiem wskoczył do mojego pokoju i stał tuż naprzeciwko mnie.
- Bo… bo nie zapraszałam… - z trudem wysapałam, gdyż spojrzenie jego błękitnych oczu ponownie zaparło mi dech w piersiach.
- Popełniacie razem z moim braciszkiem wielki błąd. Nie rozumiem tylko dlaczego ty o mnie zapominasz – odpowiedział, po czym jego piękna twarz przybrała wyraz zdenerwowania i rozczarowania.
Zbliżył się do mnie na odległość zaledwie kilku centymetrów. Kolana zaczęły się pode mną uginać… Chwila! Od kiedy ja tak reaguję na Damona! No tak… Pewnie znów działa na mnie swoja mocą wywierania wpływu. Przecież nie ma innego wytłumaczenia…
- Damonie, czy możesz przestać? – szepnęłam, gdyż na nic innego nie było mnie stać.
- Przestać? Co masz na myśli? – odpowiedział tak, jakby nie wiedział o co chodzi. Jest świetnym aktorem, pomyślałam.
- Możesz nie działać na mnie zaklęciem wpływu? Irytuje mnie to – podszedł jeszcze bliżej, tak, że prawie stykaliśmy się nosami.
- Eleno, ja na ciebie nie wpływam. Przecież masz naszyjnik z werbeną, więc mnie blokujesz – powiedział i jeszcze szerzej się uśmiechnął. No tak, werbena uniemożliwia wampirom działanie. Poza kołkami jest to też jedyna broń, która może je osłabić lub zabić. Nie rozumiem, dlaczego teraz tak się zachowuję. Jakbym coś… czuła. Czuła coś do Damona? Ale… Jak?
- Och, Eleno – powiedział drwiąco – chyba przeceniasz swoją silną wolę. Sama widzisz jak na siebie działamy – odparł usatysfakcjonowany. – Pogadamy innym razem. Do zobaczenia.
-Damon…- szepnęłam. Ale już go tam nie było. Stałam sama na środku swojej sypialni. Muszę o tym jak najszybciej zapomnieć, pomyślałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz