piątek, 22 kwietnia 2011

cd.


Kiedy już skończyłam pisać, nadszedł czas na solidny prysznic. Strumienie ciepłej wody zawsze poprawiały mi nastrój i skutecznie zmywały wszelkie obawy.
      Po około dwudziestu minutach wyszłam z łazienki. Razem z Bonnie pospiesznie spakowałyśmy książki i uczesałyśmy się. Dziewczyna zaplotła mi warkocz, sięgający prawie do pasa, a ja wyprostowałam burzę jej jasnych loków i związałam w koński ogon.
      Poranek oczywiście nie mógł się obejść bez gigantycznego śniadania, które wpompowała w nas ciocia Jenny.
Gdy już byłyśmy gotowe poszłyśmy do szkoły.
        - Dobrze się czujesz? – zapytała Bonnie.
- Jasne, że tak. A… czemu pytasz? – zapytałam z nieskrywaną ciekawością. Czyżbym zachowywała się dziwnie?
- Ostatnio jesteś jakaś przygaszona i często rozmawiasz ze mną tak,  jakbyśmy znały się dopiero od kilku dni.
- Wydaje ci się. Jestem zupełnie normalna. Wszystko w porządku – odpowiedziałam, zakrywając twarz dłońmi, by nie zauważyła mojej miny.
-Hmmm… Może to ja jestem przewrażliwiona. Chyba ostatnio zbyt mało sypiam. Szkoła mnie przytłacza.
- Jutro zaczynają się ferie. Może powinnyśmy gdzieś jechać i trochę odpocząć…
-Też o tym myślałam. Nie miałabyś ochoty jechać ze mną do babci? Wiem, że to niezbyt kusząca propozycja, ale ona jest chora i chciałabym spędzić z nią trochę czasu. Babcia ma wielki dom, więc możemy też zabrać Stefana. W końcu spędzimy trochę czasu we trójkę.  Przecież tyle razy mówiłaś, że powinnam go lepiej poznać.
- Świetny pomysł! Jest tylko mały szczegół. Ciocia Jenny musi się zgodzić.
- Hmmm… Eleno, ja już ją o to pytałam i się zgodziła, więc…
- Naprawdę?! – przerwałam jej. – Więc pojedziemy?
- Oczywiście – odpowiedziała zadowolona.  Ze Stefanem tez już załatwiłam kwestie wyjazdu. Oczywiście się zgodził.
-Och, Bonnie. Jesteś wielka!
- Mnie to mówisz? Przecież wiem – odparła, po czym wybuchłyśmy głośnym śmiechem.   

2 komentarze: